Kocham życie za takie momenty jak te, kiedy mogę wyruszyć w podroż prosto przed siebie, jedynie z plecakiem w ręku. Moje ostatnie 10 lat życia to właśnie ten jeden plecak. Najpiękniejsze w podróżowaniu jest dla mnie poczucie wolności. To uczucie kiedy zostawiam wszystko za sobą i wyruszam w nieznane. Ja najlepiej czuje się w podroży. Mają one dla mnie magiczną moc oczyszczania mojej duszy. Pomagają mi się zdystansować do problemów oraz rozterek współczesnego życia. Chciałbym, aby to podróżowanie w rożne zakątki świata stało się moją codziennością, a nie jedynie doraźną ucieczką od pracy i rutyny. Widziałem już tyle pięknych zakątków na Ziemi, ale ciągle jest mi mało. Mój apetyt wzrasta w miarę jedzenia. Kawałek po kawałku zajadam się tym pysznym tortem i cały czas czekam na swoją wisienkę. Na takie miejsce, w którym będę chciał zamieszkać na dłużej. Miejsce jak z bajki – mojej bajki – w którym każdy poranek będzie początkiem celebrowania życia na nowo. Póki co upiększam swoje życie planując i wyruszając w rożne tripy. Mój ostatni trip po najbardziej słonecznych zakątkach Europy zaliczam do bardzo udanych. Już dawno nie miałem okazji tak bardzo naładować swoich akumulatorów i powrócić do normalnego życia z ogromną dawką pozytywnej energii. Opowiem Wam o mojej podroży po Europie. Przemierzając Włochy, Hiszpanie, Francję oraz Monako przez 1,5 miesiąca pokonałem łącznie ponad 4 800 kilometrów. Moimi środkami transportu były głownie samoloty (łącznie 6 lotów), ale także pociągi, autobusy, statki i autostop.
Plan mojej podroży:
Rzym – Neapol – Palermo – Alicante – Benidorm – Ibiza – Nicea – Cannes – Monako – Marsylia
Wszystko zaczęło się od Włoch
Pomimo, że zwiedziłem całą Europę wzdłuż i wszerz to był to mój pierwszy raz w sercu Włoch? Wcześniej odwiedziłem jedynie włoską wysepkę Sardynia oraz zrobiłem sobie citybreak w Weronie i Wenecji. Zawsze zostawiałem sobie ten piękny i smakowity kraj na wielki trip. Nie chciałem odwiedzić jedynie jego części, chciałem natomiast zwiedzić większość miejsc. Kupiłem bardzo tani lot z Warszawy do Rzymu za 115 złotych. Dzięki temu przeniosłem się w serce Włoch. Mój pierwszy raz i od razu miłość. Kocham ten kraj za ciepło – nie tylko wysokie temperatury jak podczas mojego pobytu ponad 40 stopni – ale również za wspaniałych ludzi oraz przepyszne jedzenie. Można jeść i jeść bez opamiętania, tak wszystko jest pyszne. W Rzymie również piłem moją najdroższą cappuccino w życiu. Po drodze do Koloseum postanowiłem usiąść na kawę, nie pytając o cenę. Jak się okazało kosztowała ona aż 8 euro. Byłoby taniej gdybym wziął na wynos – jedyne 6 euro. Normalna cena wynosi 1-2 euro. Będąc w Rzymie uważajcie na ceny, zanim zamówicie zapytajcie o cenę oraz czy dodatkowo nie wliczają serwisu. Pomimo, że wszyscy na każdym kroku chcą wyciągnąć z nas jak najwięcej pieniędzy, to warto się tutaj znaleźć. Jest po prostu pięknie. Jeśli szukacie noclegu w Rzymie to szczerze mogę polecić – prowadzony przez sympatyczną włoską rodzinę – dwu gwiazdkowy Hotel Bolognese, w którym się zatrzymałem. Znajduje się on w samym centrum miasta – zaraz niedaleko głównej stacji Termini – obok innych luksusowych hoteli. Jak na tak dobrą lokalizacje wraz z klimatyzacją i tv w pokoju z wygodnym łóżkiem zapłacimy jedynie 150-200 złotych za nocleg dla dwóch osób. Chętnie polecam, ponieważ sam bardzo długo szukałem dobrego noclegu w Rzymie, w którym ceny potrafią być mocno zawyżone.
Neapol – najlepsza pizza na świecie
Moim głównym celem w tej części Włoch była również podroż do Neapolu – śladami głównej bohaterki książki “Jedz, módl się, kochaj“. Odwiedziłem jedną z najstarszych i najsłynniejszych pizzerii we Włoszech – L’Antica Pizzeria da Michele. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, czas oczekiwania na wolny stolik wynosi co najmniej 45 minut. Przed wejściem ogromna kolejka ludzi z numerkami w rękach. Naprawdę warto czekać. To tutaj właśnie przeżyłem swój kulinarny orgazm. Niesamowite połączenie smaków i zapachów. A do szczęścia potrzeba tak niewiele, świetnie przyrządzone ciasto, sos ze świeżych pomidorów i dojrzała mozzarella bufallo. To wszystko. Prawdziwe niebo w gębie!
Sycylia – wyspa jak Etna gorąca
To kolejne z moich miłych zaskoczeń w życiu. Przyznam szczerze, że przed przyjazdem do włoskiego Palermo spodziewałem się, że będzie o wiele gorzej. Słyszałem wiele negatywnych opinii o panującej tu biedzie, o braku bezpieczeństwa, o kradzieżach na turystach i o brudzie na ulicach. Jest to część prawdy, ale wiecie pomimo to Sycylia ma swój niepowtarzalny urok. Poczułem się tutaj nie jak we Włoszech, a już tym bardziej jak w Europie. Spacerując pomiędzy mieszkalnymi drapaczami chmur oraz obskurnymi kamienicami z porozrzucanymi dookoła śmieciami – czułem się jakbym znalazł się gdzieś w Ameryce Południowej, np. w Brazylii. Niesamowite wrażenie z podroży. Obdrapane budynki, zaniedbane palmy oraz temperamentni południowi Włosi jeżdżący na zielonym dla pieszych.
Będąc na Sycylii uważajcie! We wszystkich restauracjach, knajpkach oraz barach (szczególnie tych na plaży) do naszego rachunku doliczana jest specjalna oplata za obsługę przez kelnera. Jest to pięknie nazwane coperto, a tak naprawdę jest to wymuszanie na turystach napiwków. Od każdej osoby przy stoliku dodatkowo musimy zapłacić od 1,5 do nawet 4 euro. Nieważne czy jedzenie było smaczne, a obsługa warta dania napiwku. Warto zwrócić na to uwagę przed zamówieniem, szczególnie kiedy jesteśmy większą grupą znajomych, np. w 4 osoby zapłacimy w niektórych pseudo restauracjach aż 16 euro jedynie za nakrycie naszego stołu. To wszystko rekompensują jednak magiczne widoki. Szczególnie miasteczko oraz plaża Mondello, które osobiście pokochałem za bajeczne widoki oraz smakowitą kuchnię.
Mondello – jedna z najpiękniejszych plaż na wyspie
Jest to bardzo długa, 2-kilometrowa piaszczysta plaża z delikatnym zejściem do morza. Bajeczny lazurowy kolor wody, dzięki białemu i delikatnemu piaskowi. Plaża otoczona jest dwiema monumentalnymi skałami. Skrywa swoje uroki pomiędzy Monte Pellegrino a Monte Gallo. Wygląda to wszystko jak z obrazka. Skaliste góry idealnie komponują się w klimat plaży Mondello, która byłaby idealna gdyby nie zbyt duże przeludnienie plażowiczów. Odwiedziłem ją w lipcu, a więc podczas szczytu sezonu i muszę niestety przyznać, że jest w tym okresie bardzo, ale to bardzo zatłoczona. Nawet ciężko jest postawić nogę na plaży, wokół pełno lokalnych mieszkańców oraz turystów korzystających z tego urokliwego skrawka Sycylii.
Jednak i na to można znaleźć sposób. Plaża podzielona jest na prywatne sekcje z leżakami i parasolami. Dla gości, którzy wykupili dostęp do tej strefy dostępne są także toalety, prysznice oraz snack bary. Jest to dobre rozwiązanie problemu zatłoczonej Mondello. Wejście w taką strefę to koszt 22 euro na cały dzień dla dwóch osób. Istnieje także tańsza opcja po godzinie 14:00 każdego dnia ta cena spada do 11 euro za dwie osoby. Trochę drogo, ale za odrobinę relaksu w szczycie sezonu warto zapłacić.
Po Sycylii nadszedł czas na Hiszpanie
Z dostaniem się do Hiszpanii wiąże się pewna przygoda, a mianowicie o mały włos nie zdążyłbym na samolot. Wystarczyłoby 5 minut dłużej i utknąłbym na lotnisku. Z Palermo nie ma bezpośrednich lotów do Alicante. Musiałem lecieć z przesiadką na lotnisku w Rzymie, na która miałem łącznie 1,5 godziny. Wszystko wyglądało idealnie, przylatuje na lotnisko Fiumicino ok 16:00, a o 17:35 mam wylot do Alicante. Spełnił się najgorszy scenariusz – mój lot linią Ryanair z Sycylii do Włoch był opóźniony i to o ponad pół godziny. Opóźnienie było spowodowane późnym przylotem samolotu, ale zostało powiększone dwukrotnie przez włoskich pracowników lotniska w Palermo. W życiu nie widziałem tak wolnych agentów obsługi pasażerskiej. Ich ruchy oraz lekceważenie pasażerów to skandal. Pomimo, że osobiście bardzo lubię włochów i ich temperament to nie wiedziałem, że potrafią być tak leniwym narodem. Musiałem o tym wspomnieć na blogu, abyście byli ostrożni kupując loty z przesiadką na terenie włoskich lotnisk. Ja zdarzyłem tylko dzięki temu, że po przylocie na Fiumicino podstawili nam rękaw i od razu znalazłem się w strefie z bramkami do odlotów… zaledwie 10 minut przed zamknięciem drzwi.
Alicante piękne miasto, w którym czuć przestrzeń i pozytywne wibracje
Alicante to bardzo czyste, zadbane i maksymalnie piękne miasto. Czułem się tutaj doskonale. Wszystko co mnie otaczało wprawiało mnie w dobry nastrój, a szczególnie plaża San Juan. Jest to oddalona o 12 kilometrów od centrum Alicante 7-mio kilometrowa plaża z pięknym deptakiem, restauracjami oraz barami. Znajdziemy tam miejsca do leżakowania w beach barach, prysznice, toalety. Możemy aktywnie spędzić czas grając w siatkówkę plażową albo korzystając z usług centrum sportów wodnych. Na tej szerokiej na aż 85 metrów plaży poczujemy ogromną przestrzeń i swobodę. Malownicze wierzchołki gór idealnie wpisują się w jej krajobraz. Co tu dużo mówić, jestem po prostu zachwycony tym miejscem i na pewno każdemu szczerze je polecam na wakacje.
Podroż statkiem Bahama Mama na Ibizę
Po wypoczynku w Alicante nadszedł czas na jedną z ciekawszych atrakcji mojego tripa po Europie. Zarezerwowałem sobie rejs statkiem Balearia Bahama Mama na Ibizę. Jest to bardzo niezwykły statek, ze względu na swoje ogromne rozmiary. Pomieścić może aż 1 000 pasażerów oraz 126 pojazdów. Nie tylko osobowych pojazdów, podczas mojego rejsu pod podkładem płynęło razem z nami około 20 tirów. Na miejscu możemy odpoczywać na bardzo dużych i wygodnych fotelach, bądź umilać sobie czas w jednym z barów i restauracji. Możemy nawet kąpać się w odkrytym basenie. Taki 3,5 godzinny rejs na Ibizę to koszt 70 euro (tu można kupić bilety). Powiem szczerze, że pierwszy raz w życiu płynąłem tak olbrzymim statkiem i jestem pod wrażeniem, ciekawe emocje we mnie wywołał.
Malownicza tramwajowa trasa do portu Denia i odwiedziny w Benidorm
Statek Bahama Mama wypływa z portu w Denia. Jest idealna, wręcz bajeczna droga, aby dostać się z Alicante do Denia. Działa tutaj specjalna linia tramwajowa, łącząca wszystkie nadmorskie miejscowości na odcinku Alicante i Denia. Podroż takim tramwajem to magia ze względu na trasę z przepięknymi widokami. Pierwszy tramwaj numer L1 zabierze nas z centrum Alicante do Benidorm. Podroż wyniesie nas 3,45 euro i zajmie nam około 1,5 godziny. Jego trasa biegnie wzdłuż wybrzeża, ze szczytów klifów możemy podziwiać Morze Balearskie. W Benidorm przesiadamy się na tramwaj numer L9 do Denia. Bilet to koszt 3,75 euro, czas podroży wyniesie również 1,5 godziny. Ta trasa wiedzie przez górskie zbocza oraz klify. Jedziemy malowniczymi wierzchołkami skalistych gór. Wjeżdżamy w wykute w skalach tunele oraz strome pobocza. Podroż takim tramwajem pośród tak malowniczych krajobrazów to coś pięknego. Benidorm jest ciekawym miejscem do odwiedzenia. Znajdują się tutaj dwie plaże: Playa de Poniente oraz Lavente Beach. Wszystkie są w otoczeniu drapaczy chmur.
Ibiza to prawdziwie imprezowa wyspa
Idealne miejsce na korzystanie z życia i sprawiania sobie przyjemności. Przed przyjazdem tutaj trochę wątpiłem w opinie, że najlepiej imprezuje się na Ibizie. Myślałem sobie, że wyspa jak wyspa. Jeśli chcemy się zabawić to gdziekolwiek. Myślałem, że jest to świetny marketing. Jednak to, co poczułem na miejscu jest niezwykłe. Ogromna ilość uśmiechniętych i przyjaznych ludzi. Wiecznie świecące słońce, piękne widoki i co najważniejsze imprezowy rytm. Już po przylocie wpada się w ten stan wyluzowania i chęci zabawy. Teraz już wiem, że najlepsze imprezy tylko na Ibizie. Mamy do wyboru całe mnóstwo świetnych i różnorodnych miejsc do odwiedzenia. Zaczynając od legendarnych klubów, słynnych na cały świat takich jak: Amnesia, Space, Pacha. Moim ulubionym miejscem na wyspie okazała się dość młoda – bo z 2011 roku – miejscówka. Ushuaia Ibiza to zarówno 5-cio gwiazdkowy hotel, beach bar oraz klub. Są to 2 hotele: pierwszy z nich nosi nazwę The Ushuaïa Club (236 pokoje) otwarty w 2011 roku. Drugi hotel o nazwie The Ushuaïa Tower (181 pokoi) otwarty został w 2012 roku. Jest to jeden z najważniejszych klubów na Ibizie i na całym świecie. W 2015 roku zajął 9 miejsce spośród wszystkich światowych klubów według DJ Magazine . Pomieścić może aż 4000 osób, co sprawia, że jest także jednym z największych klubów na Ibizie. Atrakcją tego klubu jest to, że niektóre pokoje posiadają balkon bezpośrednio z widokiem na dance floor. Możemy uczestniczyć w imprezie non stop. Jestem zachwycony tym miejscem, któremu udało się przebić powyższe legendy. Będąc na Ibizie polecam tam zajrzeć i poczuć prawdziwy klimat imprezowej wyspy. Pojawiło mi się w głowie nowe marzenie – zorganizować w tym miejscu swoje 40-te urodziny i zaprosić wszystkie najbliższe mojemu sercu osoby. Mam nadzieję, że będę mógł sobie na to pozwolić. Póki co w przyszłym roku kończę okrągłą 30-tke, ale wiem, że marzenia spełniają się wtedy, kiedy zaczynamy w nie wierzyć.
Prosto z Ibizy lot nad Lazurowe Wybrzeże
Miałem bardzo duże oczekiwania co do tej części Europy. Spodziewałem się prawdziwego i czystego piękna w swojej prostocie. Słyszałem również wiele krzywdzących francuzów stereotypów, o tym jacy są niemili, wyniośli, jak bardzo tutaj ceny są zawyżone. Niestety prawie wszystko okazało się prawdą. Jest to jedno z moich większych rozczarowań podróżniczych.
Lazurowe Wybrzeże jest mocno przereklamowane
Spodziewałem się, że będzie tutaj o wiele lepiej. A jaki jest prawdziwy obraz? Jest przede wszystkim nie za czysto, plaża jest wąska, zaniedbana i zatłoczona, nie wspominając już o kosmicznych cenach za leżaki. Za dwa leżaki zapłacimy od 40 do 50 euro. Ceny na plaży są aż 3 razy droższe, a w miesicie 2 razy droższe w porównaniu np. do cen w Hiszpanii. Jest o wiele więcej miejsc na świecie z pięknymi, szerokimi i zadbanymi plażami bez chorych cen. Naprawdę nie rozumiem czym się tak wszyscy tutaj podniecają. Francuzi są nie mili dla turystów, mówią w swoim języku skoro i tak wiedza, że nikt ich nie rozumie. Nie chce im się mówić do turystów po angielsku. Najbardziej rozczarowujące jest Cannes. Tutejsza plaża jest eksploatowana na granice swoich możliwości, bardzo mało jest przestrzeni. Deptak wygląda jak jakiś bazar. Jedynie co się broni to morze. Rzeczywiście trzeba przyznać, że jest piękne, woda jest krystaliczna i przyjemnie się pływa, szczególnie w Nicei.
Nicea – prawdziwa wielka dama Francji
Po odwiedzeniu Nicei przekonałem się na własnej skórze, dlaczego mówi się o niej, że jest królową Riwiery Francuskiej. Zacznijmy od niezwykłego koloru wody Morza Śródziemnego. Najpiękniej jest na samym końcu promenady, tuż przy końcówce kamienistej plaży. W tym miejscu możemy podziwiać piękne odcienie lazuru. Do perfekcji brakuje tutaj tylko piaszczystej plaży – zamiast stosów nieprzyjemnych kamieni rożnej wielkości. W sumie to także ma swój urok i niepowtarzalny klimat. Czujemy się jak byśmy smażyli się na tych kamieniach niczym na patelni z rozgrzanym tłuszczem. Lepiej zabierzcie ze sobą buty do kąpieli i chodzenia po tych kamykach. Wejście do wody jest dość strome i już po kilku krokach tracimy grunt pod nogami – uważajcie – jest głęboko. Kąpiel w tym lazurze to prawdziwa przyjemność, która przynosi orzeźwienie. Świetnie się pływa w tak krystalicznej wodzie, która dzięki dużej zawartości soli morskiej pozwala nam przyjemnie unosić się na jej powierzchni.
Istnieje również bardziej komfortowa forma wypoczynku – niż leżenie na kamieniach – mianowicie wypożyczenie plażowych leżaków w specjalnych beach club, ale jest to bardzo droga opcja. Za leżak zaplacimy od 19 do 25 euro za osobe, parasol 6 euro. Musze przyznać, że nie spotkałem się nigdzie na świecie z tak wysokimi cenami za leżaki jak w Lazurowym Wybrzeżu. Co kilka minut nad naszymi głowami przelatują skręcające wzdłuż plaży samoloty podchodzące do lądowania na pobliskim lotnisku.
Marsylia? Nie, dziękuję.
Największym rozczarowaniem była Marsylia. Nie chce tutaj być, aż takim surowym sędzią, ale jeśli ktoś lubi muzea i kościoły to być może będzie mu się podobać. Mi się nie podobało. Odwiedzając nowe miejsca czuje się energie danego miasta, jego rytm. Energia Marsylii była ponura. Druga sprawa to, że ani trochę nie czułem się tutaj bezpiecznie i przyjaźnie. Według statystyk Marsylia nosi niechlubne miano najbardziej niebezpiecznego miasta we Francji. Marsylia rządzi się prawem gangów, a największym problemem są tu handlarze narkotyków. Klimat postępującego bezprawia dopełniają gwałty, pobicia i kradzieże. Nie dziwi więc, że turystom nie zaleca się późnych spacerów po ulicach tego miasta (źródło: WP).
Nie chce wydawać krzywdzącej dla nikogo opinii, być może już zbyt dużo – o wiele lepszych miejsc – w życiu widziałem i mam porównanie, ale chętnie już tutaj nigdy nie wrócę. Po prostu napisałem to, co czułem będąc na wybrzeżu Riwiery Francuskiej.
Dojazd z Nicea do Monako
Pociągi do Monako odjeżdżają ze stacji Gare de Nice-Ville. Mamy możliwość wyboru dwóch rodzajów przewoźników: włoskiego Trentitalia Thello albo francuskiego SNCF. Podroż włoskim pociągiem zajmie nam jedynie 15 minut, a bilet wyniesie nas 5 euro w jedną stronę. Jest to pociag w kierunku Mediolanu. Wsiadamy w Nicei i wysiadamy w Monte Carlo. Druga tańsza opcja to francuski przewoźnik, bilet w cenie 3,90 euro, a podroż zajmie nam ok. 30 min. Pociąg ten jedzie dłużej, ponieważ zatrzymuje się na kilku przystankach w drodze do Monako. Bilety możemy kupić w dworcowych automatach biletowych bądź w kasach.
A na deser Monako wraz z Monte Carlo
Monako to pięknie położone na stoku górskim drugie (zaraz po Watykanie) najmniejsze pod względem powierzchni niezależne państwo świata. Jego najbardziej znana dzielnica – Monte Carlo – słynie z kasyn, bogactwa i przepychu. Jest to prawdziwy raj dla wszystkich fanów motoryzacji. Po ulicach jeżdżą naprawdę niezłe i warte milionów dolarów egzemplarze najdroższych samochodów świata, np. Lamborghini. To tutaj znajduje się trasa rajdu samochodowego oraz tor wyścigowy, na którym rozgrywane jest Grand Prix Monako Formuły 1. Odwiedzić możemy również jedną z najdroższych ulic na świecie – Avenue Princess Grace – gdzie koszt 1 m² nieruchomości osiąga nawet 190 884 dolarów! Ciekawie jest się tutaj znaleźć i podpatrzeć życie miliarderów z całego świata. Ja rozmarzyłem się bardzo… kiedyś będę na ich miejscu. Bo w życiu wszystko jest możliwe i nic nas nie potrafi tak bardzo ograniczać, jak my sami. A ja siebie nie ograniczam, tylko czerpię z życia całymi garściami. Nie jest ono nam dane na zawsze, więc jeżeli chcemy coś zrobić to teraz – zaraz – bo jutra już może nie być…
niesamowita podróż i świetne podsumowanie, dużo inspiracji,
Pozdrawiam
Patrycja
Michał jesteś mistrz!!
Jestem pełna podziwu dla Pana bloga oraz życia jakie Pan prowadzi. Rzadko się spotyka w dzisiejszych czasach osoby z tak ogromną pasją i odwagą. Tylko pozazdrościć determinacji w dążeniu do celów.
Gorące pozdrowienia z Nowego Jorku.
P. S. Poleciłam Pana bloga wszystkim moim koleżankom.
Krystyna Rosa
Lazurowe Wybrzeże jest tragiczne, zgadzam się z Tobą w 100% Nie wiem czemu taka sztuczna nagonka jest robiona, że tam jest tak pięknie i czysto. Ceny są tak bardzo zawyżone, jest bardzo drogo, nie wiem za co się tak płaci to Francuzi mają za wysoko podniesione głowy i wydaje im się, że są nie wiadomo kim. Byłam tam i już nigdy nie wrócę, wolę wydawać swoje ciężko zarobione pieniądze w innych częściach Europy również w Hiszpanii albo w Grecji, miło czysto piękne plaże
Francuzi to bufony!!!!
[…] Przeczytaj całość na blogu autora: BlogGlobtrotera.pl […]
świetnie napisane podsumowanie podróży po Europie, czytałam z zapartym tchem do samego końca 🙂
a z Polski takie tanie loty do Marsylii ale dziękuje bardzo tam lecieć żeby nożem dostać albo być postrzelonym pff
Może najpierw przyjedź i zobacz to wspaniałe miasto, a potem oceniaj zamiast powielać bzdurne opinie? 🙂
duzo inspiracji tutaj jest dziekuje Monika
Wybieranie najbardziej obleganych atrakcji Lazurowego Wybrzeża, które chce zobaczyć cały świat, nigdy nie jest dobrym pomysłem. I to dotyczy zresztą atrakcji na całym świecie ;). Tymczasem na Lazurowym jest masa wspaniałych miejsc, do których warto dotrzeć z mieszkańcami regionu. Mam na myśli m.in. wspaniałe plaże, których turyści nie znają oraz punkty widokowe zapierające dech w piersiach. Ale drogo jest, to prawda ;).
Bardzo fajny blog. Dobrze się czyta, ładne zdjęcia i przydatne informacje.
Rewelacyjny, konkretny, wyczerpujący wpis z którego można się wiele dowiedzieć! Świetne foty!
Super blog dużo dobrych informacji które napewno pomogą w podróżowaniu .