Kiedy zakładałem bloga (w 2013 roku) nie spodziewałem się, że zajdę tak daleko. Prowadzenie bloga oraz pisanie stało się moją wielką pasją. Jest to bardzo zdrowe hobby, dzięki któremu otwieram wiele nowych drzwi w moim życiu oraz przyciągam bardzo dużo ciekawych możliwości. Każdy dzień to tysiące nowych wyświetleń bloga. Jestem bardzo szczęśliwy, że moje teksty oraz filozofia życia tak bardzo przypadła Wam do gustu. Każdego miesiąca dostaje także mnóstwo maili, komentarzy, pytań zarówno od czytelników jak i poważnych firm międzynarodowych, które proponują mi interesujące formy współpracy. Najwięcej jednak pojawia się pytań od Was – czytelników, którzy napędzają moją pasje do pisania oraz dodają mi energii do dalszej pracy. W tym poście chciałbym odpowiedzieć na najczęściej zadawane przez Was pytania i jeszcze bardziej przybliżyć swój sposób na życie, w którym spełniłem tak wiele marzeń w młodym wieku. Poznacie moje sposoby na dążenie do celu i jego osiągniecie. Kim i czym się inspiruje, jakie jest moje największe marzenie oraz odpowiedź na najczęściej zadawane pytanie – skąd mam kasę?
Skąd bierzesz pieniądze na wszystkie podróże i jak do tego doszedłeś, że tyle podróżujesz?
Kilka lat temu postanowiłem wziąć życie w swoje ręce, aby zacząć spełniać podróżnicze marzenia. Miałem już dość narzekania wokół mnie, że nie ma pracy, jak już jest to słabe zarobki, że jest ciężko i beznadziejnie. To wszystko nie prawda! Dzieje się tak tylko i wyłącznie, ponieważ siedzi to w naszej głowie. Życie wtedy staje się odzwierciedleniem naszych wierzeń. Ja uwierzyłem, że mogę wszystko, że nie ma dla mnie ograniczeń. Zaraz po maturze chciałem jak najszybciej wyprowadzić się z domu – wyjechać z rodzinnego miasta – jak najdalej się tylko da na tamten moment. Przeprowadziłem się na pół roku na słoneczną grecką wyspę Kreta. Połączyłem tam pracę w gastronomi z codziennymi darmowymi przyjemnościami beztroskiego życia, czyli plażowanie, spacery w pięknych okolicznościach, kąpiele w morzu. Była to moja pierwsza praca za granicą, która umożliwiła mi spełnienie pierwszego z moich marzeń będąc nastolatkiem. Po powrocie przeprowadziłem się do Warszawy, gdzie rozpocząłem studia na swoim wymarzonym kierunku – dziennikarstwo. Okres studiów wspominam bardzo dobrze, nie tylko ze względu na rozwój intelektualny, ale przede wszystkim ze względu na całą masę poznanych fantastycznych ludzi. Okres studiów to także moje pierwsze podróże po Europie. Z perspektywy czasu uważam, że były to piękne momenty w moim życiu. Wraz z moją przyjaciółką objechaliśmy Europę autostopem (więcej o tej podróży tutaj). Oczywiście – jak to biedni studenci – udało nam się to zrobić prawie za bezcen. Wyruszyliśmy tylko z plecakiem i namiotem oraz nie za dużym zapasem euro. To było piękne – młodzieńcze, beztroskie – wręcz szaleńcze. Nie dbaliśmy wtedy o zbyt wiele spraw, gdzie będziemy spać najbliższej nocy, czy starczy nam pieniędzy na jedzenie. Jak jest się młodym i ma się głowę pełną pomysłów oraz brak blokad to wszystko jest możliwe. Z całej podroży po Europie pokochaliśmy Hiszpanię tak bardzo, że kolejnego lata – bogatsi w doświadczenia z pierwszej wyprawy – wyruszyliśmy ponownie w podróż autostopem po Półwyspie Iberyjskim (całe wybrzeże Hiszpanii i Portugalii, zaczynając od Barcelony i kończąc w Porto – więcej tutaj).
Po ukończeniu studiów mój apetyt na podróżowanie wzrósł kilkukrotnie. Kiedy zwiedziłem większość Europy, zamarzyły mi się podróże w najbardziej dalekie zakątki świata. Postanowiłem ponownie wyjechać za granice (do Londynu) i tam zarobić na realizacje swoich największych marzeń. Poszczęściło mi się. W wyjazdach za granicę nie chodzi tylko o zarabianie pieniędzy. Dla mnie to także ogromna różnorodność możliwości oraz rozwój siebie. Nie dość, że mogę szlifować swój angielski, to na dodatek poznałem świetnych ludzi z różnych krajów. Ja kocham poznawać nowe, ciekawe osoby. Posmakowałem dalekich kuchni, dowiedziałem się więcej o reszcie świata w takim miejscu jak Londyn, który jest dla mnie wielką kulturową mieszanką wszystkiego. Kocham naszą, piękną Polskę. Od zawsze jednak ciągnęło mnie, aby mieszkać za granicą, w rożnych krajach. Wielokrotnie zmieniając całe swoje życie oraz miejsca zamieszkania nawet nie brałem pod uwagę innej opcji, że mi się nie uda i wrócę z niczym. To nieprawda, że mam bogatych rodziców, którzy mi wszystko opłacają, nie dostałem żadnego spadku po dziadku, ani też nie wygrałem (jeszcze) miliona w lotto. Ja po prostu przestałem narzekać, ruszyłem swoje cztery litery z kanapy i zacząłem działać. Nie bójcie się zaryzykować, jeśli nie spróbujecie to niczego nie zyskacie. Pieniądze zawsze się znajdą, bo czy mają one jakiekolwiek znaczenie, jeśli spełniamy nasze marzenia, które zapamiętamy do końca życia. Szczęścia nie można kupić, ale można kupić bilet lotniczy, który jest jego namiastką. Oczywiście, takie podejście ma swoją cenę – ale nie oszukujmy się – wszystko ją ma. Jaką ja płacę? Nie mam oszczędności, bo wydaję je na bieżąco na bilety, wolny czas między podróżami poświęcam przede wszystkim pracy, bo nikt nie finansuje moich marzeń. Na dzień dzisiejszy wystarczy, że będę ciężko pracował przez kilka miesięcy, a następne kilka mogę sobie pozwolić na spędzeniu w podróży. To wszystko jest kwestia wyboru priorytetów w naszym życiu. Nie mam swojego mieszkania, ani super samochodu. Tak jak alkoholik wszystko wydaje na alkohol, tak ja wszystko co mam wydaję na podróże. Jestem podróżoholikiem. Ale każdą zapłaconą cenę rekompensuje coś dużo lepszego niż trud pracy czy brak zabezpieczenia finansowego – poczucie szczęścia. Oto moi mili – macie przed sobą szczęśliwego człowieka! I nie ma ceny, której nie chciałbym za to zapłacić.
Jakie jest Twoje największe marzenie podróżnicze?
Moim największym marzeniem jest lot w Kosmos. Postawiłem sobie poprzeczkę bardzo wysoko, ale tylko wtedy czuje, że żyję. Jeśli chodzi o nasze marzenia nie powinniśmy mieć żadnych ograniczeń. Musimy marzyć i niech te marzenia będą z jak najwyższej półki. Dążenie do ich spełnienia wyznaczy nam standard naszego życia i nada mu sens. Wielokrotnie przekonałem się, że apetyt w życiu rośnie w miarę jedzenia. Kiedy mieszkałem jeszcze w Polsce i zacząłem podróżować po Europie byłem bardzo szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Czułem jednak, że chcę więcej i więcej. Zacząłem wyruszać w podróże międzykontynentalne – w dalekie destynacje – takie jak: Meksyk, Japonia, Tajlandia, Wietnam. Na dzień dzisiejszy mój apetyt na podróże urósł tak bardzo, że wszystkie te “ziemskie” nie stanowią dla mnie żadnego ograniczenia. Poczułem się jak obywatel świata, nie istnieją dla mnie żadne granice, ani limity. To jest tak jak byśmy grali w grę i osiągali kolejne levele. W swojej grze doszedłem już do ostatniego poziomu. Kolejnym celem na życie jest podroż w Kosmos.
Kto jest Twoim ulubionym podróżnikiem?
Beata Pawlikowska. Już nawet nie chodzi o jej super podróżnicze życie i osiągnięcia, ale o to co ma w głowie. Ja mam to samo. To właśnie przeczytane książki Pani Beaty dokształciły we mnie system wartości i postrzegania świata. Chodzi mi o naszą podświadomość i pozytywne myślenie, dzięki któremu przyciągamy do siebie same dobre sytuacje w życiu. Wystarczy mieć w sobie większą ilość dobrej energii niż złej. a w naszym życiu zacznie działać magia. Należy wierzyć w siebie i zawsze widzieć światełko w tunelu. Nie załamywać się problemami jakie nas spotykają w życiu – one są nieuniknione. Są to tylko lekcje, z których powinniśmy wyciągnąć wnioski. W życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeśli chcecie pogłębić swoją wiedzę na ten temat to polecam zacząć od książki “W dżungli podświadomości”.
Kto jest Twoim ulubionym motywatorem/coachem?
Mateusz Grzesiak. Jest to człowiek bardzo wykształcony oraz inteligentny. Przeszedł on daleką drogę rozwoju osobistego i moim zdaniem osiągnął szczyty. Bardzo się ciesze, że Pan Mateusz dzieli się swoim darem z innymi ludźmi, stara się nas Polaków edukować i zmieniać naszą mentalność. Na swoim przykładzie pokazuje jak bardzo wpadliśmy w schematy, które nas ograniczają i nie pozwalają się rozwijać, iść do przodu. Mateusz Grzesiak to świetnie wykształcony psycholog i trener rozwoju osobistego, autor książek z zakresu psychologii sukcesu, zmiany i relacji. Przygodę z lekturą psychologicznych książek Pana Grzesiaka warto rozpocząć od książki “Alpha Human”. Polecam również polubić jego profil na Facebooku, na którym przeczytać możemy świetnie motywujące teksty.
Czym robisz zdjęcia, nagrywasz video na bloga?
Wszystkie ostatnie zdjęcia robię swoim telefonem, czyli iPhonem. Wiele razy już zastanawiałem się, czy może nie zainwestować w jakiś profesjonalny sprzęt i cykać piękne zdjęcia. Postanowiłem jednak zostać przy robieniu zdjęć swoim smartfonem z kilku powodów. Najważniejszy powód to, że jest to bardzo wygodne. Telefon mam cały czas pod ręką, zajmuje mało miejsca w mojej kieszeni. Zdjęcia – od razu po zrobieniu – w bardzo szybki sposób mogę wrzucić do swoich social media. Gdybym miał podróżować dodatkowo z ciężkim sprzętem, obiektywami, statywem to nie wiem gdzie bym to wszystko pomieścił w swoim podręcznym plecaku. Mój telefon iPhone 8Plus, a wcześniej 6s robi (o dziwo) bardzo ładne zdjęcia i to mi wystarcza. Wszystkie zdjęcia jakie wrzucam na bloga są nie przerobione, ani nie upiększane w żadnym programie. Chciałbym pokazywać świat tak, jak naprawdę wygląda. Filmy natomiast nagrywam za pomocą kamerki GoPro Hero7 Black.
Skąd masz w sobie tyle pozytywnej energii i siły?
Ja po prostu musiałem szybko dorosnąć. W dzieciństwie dostawałem mocno od życia po dupie i to dało mi moją siłę. Z perspektywy czasu ciesze się ze wszystkich problemów, które mnie dotknęły w życiu. To dzięki nim nauczyłem się myśleć i z roku na rok stawałem się na nie co raz bardziej odporny. Człowiek rozwija się doświadczając. Dlatego uważam, że nadopiekuńczy rodzice, którzy chronią swoje dzieci i nie pozwalają im poczuć na własnej skórze co to jest prawdziwe życie, tak naprawdę je krzywdzą. Im wcześniej nastolatek wyrwie się z domu i zacznie żyć na swój rachunek, tym szybciej pozna jego smak. Zarówno słodki jak i gorzki. To co nas w życiu spotyka, wszystkie złe momenty mogą nas pociągnąć w dół albo też mogą nas wzmocnić. To wszystko zależy od nas. Pamiętajcie nigdy nie należy się poddawać bo gra jest warta świeczki. Jest to gra o wszystko – o nasze życie.
Jaka jest Twoja praca marzeń?
Dzisiaj już wiem, ze całe swoje życie – do jego ostatniego dnia – chcę oddać podróżowaniu. Poznawaniu różnych zakątków świata, smakowaniu potraw, rozmowy z ludźmi tak bardzo innymi ode mnie. Jest to coś co mnie najbardziej w życiu fascynuje. Powiem Wam szczerze, że nie wiem jak ja to zrobię, że do końca życia zamierzam podróżować, ale wiem jedno – wierzę w to całym sobą, że tak właśnie będzie. Podobno klucz do sukcesu to zamiana pasji w prace. Najlepszym rozwiązaniem byłaby praca moich marzeń, a mianowicie pracowanie dla ogromnej i międzynarodowej korporacji, która wysyła swoich pracowników po całym świecie w celu wykonania pewnych zadań służbowych. I wiecie, że ja naprawdę w to mocno wierzę, że taką pracę do siebie przyciągnę. Wyobrażam siebie w tej roli, każdego dnia wizualizuje jakby to było, latać samolotami, spać w hotelach, podróżować po świecie, a jednocześnie wykonywać pracę marzeń. Cały czas powtarzam sobie, że jeżeli moje największe szczęście jeszcze do mnie nie przyszło to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami. Nie ograniczam siebie swoimi myślami, ba to właśnie moje myśli pozwalają mi się unieść trochę ponad Ziemię. Przenoszą mnie w sferę najskrytszych marzeń do zrealizowania. Nakierowuje je na pozytywne tory mojego życia. Dowodem jest ten blog, który jest moim osobistym pamiętnikiem – spełnionych marzeń szczęśliwego człowieka. A do szczęścia potrzeba tak niewiele. To my sami wytwarzamy granicę momentu szczęścia. Dla jednych będzie miała ona jedynie charakter materialny, posiadania ogromnego własnościowego mieszkania oraz najnowszego modelu BMW. Dla mnie moja granica znajduje się tuż za rogiem. Potrafię być mega szczęśliwy kiedy o poranku świeci słońce, a ja budzę się zdrowym i pełnym sił człowiekiem. Wszystko leży w naszych rękach – nie spieprzmy tego – mamy tylko jedno życie!
Panie Michale czapki z głów jest z Pana świetny motywator
ciesze się, że trafiłam na Pana bloga, którego regularnie czytam i polecam wszystkim moim znajomym
Pozdrawiam serdecznie z Gliwic
Agata
hej Twoje teksty są świetne wielokrotnie płakałam ze śmiechu jak je czytałam, nawet ten tutaj: “Tak jak alkoholik wszystko wydaje na alkohol, tak ja wszystko co mam wydaję na podróże. Jestem podróżoholikiem.” hahaha
A ja musze sie przyznac do czegos do tej pory myslalem ze ciagniesz hajs od starych 😀 w sumie nie masz zonki dzieci rodziny to na co masz wydawac wszystko mozesz na podroze ja to musze placic na swoja zonke
ja też myślałem, że on ma bogatych rodziców co mu wszystko finansują…
Hej…:) Swietny tekst i jak zawsze bardzo motywujacy.
Uwielbiam zwiedzac, poznawac nowe miejsca, kulture, smakowac nowych potraw.
Jest tyle pieknych miejsc na ziemi do zobaczenia.
Trzymam kciuki za dalsza realizacje marzen…:)
Pozdrawiam.
<3
Fajny tekst aż mi się miło zrobiło i przypomniałem sobie jaki miałeś pozytywny wpływ na mnie w Londynie 😀
Normalnie kocham Cie!!!!
Motywacja 100% !!! Chcialbym przeczytac Twojego bloga za 10 lat bardzo jestem ciekaw co tam bedzie…
Tylko pozazdroscic takiego fajnego zycia i takiej madrej glowy
😉
[…] Skąd mam kasę na podróże? Odpowiedzi na Wasze najczęstsze pytania. pochodzi z serwisu Blog […]
Podziwiam Cie wybrales sobie bardzo ciekawe zycie i gratuluje duzej odwagi
Brawo
Bardzo ciekawy artykuł, który daje do myślenia. Trzeba do czegoś dojść w życiu żeby później z tego mieć korzyści..
fajnie fajnie napisane z Twojego bloga bije autentyczność i pozytywna energia
Michał jesteś zajebisty!
Jak czytam niektóre komentarze na tym blogu to nie potrafię zrozumieć skąd w ludziach tyle nienawiści. Jak ktoś ma lepiej od nich to albo nakradł albo rodzice go sponsorują tak najłatwiej jeat po kimś jechać… prawda jest taka, że Michał sam na wszystko zapracował nikt mu tego nie sponsoruje on jest jedynakiem i wychowywał się bez rodziców i może dlatego nauczył sie tak wytrwale dążyć do celu i spełniać swoje marzenia… znam go od podstawówki i z przyjemnością śledze jego losy bo to dla mnie motywująca postać. Ciesze się, że wszystko się układa, a Ci wszyscy którzy tak zazdroszczą niech lepiej sami zaczną robić coś ze swoim życiem bo zegar tyka…
Ania
Super, ale dalej brak odpowiedzi skąd masz kasę. Raczej co roku pracy nie zmieniasz, nie da się bowiem pracowac jesienią i zimą żeby zarobić na wiosnę i lato. Ponadto co z rodziną? Nie masz zamiaru mieć dzieci? Takie życie jest możliwe do czasu. Skończy się młodość i niestety dopiero wtedy zobaczysz jasno i klarownie jak wygląda prawdziwe życie. Moim zdaniem nie do końca opisujesz wszystko zgodnie z prawdą, jest jakieś drugie dno, o którym nie wspominasz na blogu, a młodzi ludzie , którzy Cię czytają mogą myśleć, że coś z nimi nie tak, bo pracują , a dalej nie mogą zrealizować takich czy podobnych marzeń.
Dzień dobry! 🙂
Muszę przyznać Ci racje. Faktycznie, zwróciłaś uwagę na słuszną rzecz. Nie dostrzegłem, że nie ma konkretnej odpowiedzi, a jest to ważne. Jak pracuje, to zawsze biorę nadgodziny i pracuje ile się da, dodatkowo mam prace dorywcze, w imię możliwości podróżowania porzucam większość wolnego czasu i jak pracuje to szczerze zapieprzam 🙂 poza tym wszystkie loty kupuje okazyjnie, a hotele rezerwuje w pakietach promocyjnych, nie wydaje kasy na zbędne rzeczy, ciuchów mam mało itp, nienawidzę gromadzić zbędnych przedmiotów, lubię posiadać ich jak najmniej. Do tego mam plan wydatków i oszczędności którego się trzymam, więc mam bardzo dobrze rozplanowany budżet a to jest klucz do sukcesu:)
Pozdrawiam!
hej autorze bloga niepotrzebnie wchodzisz w dyskusje na temat swoich zarobionych pieniędzy, to nie powinno nikogo interesować poza Toba no i może jeszcze Urzędem Skarbowym hehe
spełniasz swoje marzenia i to się najbardziej liczy, podziwiam Ciebie i jestem fanem bloga
David, jeśli tytuł artykułu brzmi: ” SKĄD MAM KASĘ NA PODRÓŻE? ODPOWIEDZI NA ….”, to jest naturalną rzeczą, że pytania będą dotyczyły WŁAŚNIE tematyki finansów. Nie rozumiem w czym problem. Polacy nadal mają w swojej mentalności takie PRLowskie podejście do tematu pieniędzy – boją się o nich otwarcie rozmawiać, jakby to było jakieś tabu.
Jak to jest, że na zagranicznych blogach czy forach ludzie bez ograniczeń z otwartością dzielą się sposobami na zarabianie, a w Polsce słowo “pieniądz” wymawia się szeptem lub go wręcz unika.
Pieniądze to tylko energia, środek służący do wymiany, dzięki któremu otrzymujemy przedmioty lub usługi. Ot cała filozofia.
Uważam, że rozmowy na temat sposobów zdobywania pieniędzy są bardzo ciekawe i potrafią mocno otworzyć umysł oraz percepcję, Często zmieniają postrzeganie takich kwestii jak dostatek, obfitość, nieskończoność itp. Żyjemy w świecie zarówno duchowym, jak i materialnym, a pieniądz jest póki co nieodłączną i naturalną częścią ziemskiej rzeczywistości. Nigdy nie zrozumiem dlaczego tak wielu ludzi (szczególnie w Polsce) zaprzecza i wypiera istnienie tej strefy życia. Pewnie dlatego tak wielu ludzi, którzy mają takie sztywne podejście do pieniądza, nie radzi sobie z nimi, żyjąc od rachunku do rachunku. Chill out 😉
Nawiązując do tematu :” SKĄD MAM KASĘ NA PODRÓŻE?”, ja również, tak jak Ulka, czuję,że odpowiedź nie została w pełni udzielona. Byłam ciekawa różnych sposobów i możliwości jakie wykorzystujesz Michale, aby zarobić na podróże. Podałeś niestety tylko jeden z nich – praca w gastronomii na Krecie. Jednak czym się zajmowałeś w Londynie, Warszawie czy innych miejscach? To, że pieniądze pochodzą z pracy, nie jest odkrywczą informacją – takie było moje początkowe założenie. Ciekawa byłam Twojej odpowiedzi czym się zajmujesz, będąc tak ciekawą i otwarcie myślącą osobą 🙂
Pozdrawiam ciepło 🙂
słuchajcie on już on kilku dobrych lat mieszka i zarabia za granicą, w funtach w Londynie. Widać, że nie jest to pierwszy lepszy polaczek, który wyjechał za granicę zarobić . Widać po jego podróżach i stylu życia. Druga sprawa jest taka, że z Londynu można kupić loty za grosze (wiem, bo sam tutaj mieszkałem, teraz mieszkam w Monachium) jeśli dostaniecie pensje np. 1200 funtów i kupicie bilet za 100 funtów to stać was na to, a jeśli w Polsce dostaniecie wypłatę 2000 złotych i kupicie ten sam bilet w ten sam kierunek za 500 złotych to jest różnica widać ją i chyba nie muszę nikomu tego tłumaczyć.
P.S. Michał nie daj sobie liczyć kasy przez innych, jak nie mieszkali za granicą to nigdy nie zrozumieją tych różnic, ja Ciebie rozumiem i pozdrawiam. Mateusz
aaaa mieszkasz w Londynie to już wszystko jasne skąd masz tyle kasy na latanie
ha jakbym czytala o sobie:) Jeszcze przed studiami Kreta na rok, Szkocja na 8 lat i kto wie co dalej. Wlasnie teraz kupuje bilet do Meksyku stad natrafilam na bloga. Calkowicie sie z toba zgadzam, we wsztskich chodzi o prawidlowe/pozytywne podejcie do zycie. Najwazniejsze by codziennie wiedziec ze ma sie tylko jedno. pozdrawiam!
Jako mieszkaniec Londynu i pasjonat podrozy musze przyznac, ze ten post trafia w samo sedno. Nie wolno sie poddawac, trzeba wierzyc w siebie, szerzyc dobro i liczyc ze bedzie odwzajemnione! A jesli chodzi o kwestie finansowa – dopoki ma sie glowe na karku i potrafi dobrze planowac, zamiast tracic czas i pieniadze na glupoty to mozna osiagnac wszystko. Odlozenie na poczatku miesiaca malej sumki, ograniczenie fast food’ow i wyjsc do pubu na pewno pozwoli kazdemu na podroze, nie wazne czy mieszka sie w Polsce czy w Anglii. Przyjezdzajac do Londynu 10 lat temu mialem w kieszeni 1000 funtow ktore sam oszczedzilem po prawie roku pracy. Nie mieszkalem z rodzicami, mialem 18-19 lat i nie najwieksza stawke godzinowa. Podstawa to plan, samokontrola i spelnianie wlasnych marzen.
Pozdrawiam autora i wszystkich czytelnikow, zyczac kolejnych superpodrozy!
Ech… a już myślałem, że koleś jest naprawdę wyczesany, że jest totalny luzak i ma taką moc przyciągania, że kasa sama do niego leci w większym lub mniejszym strumieniu z różnych stron. A tu dupa… Zwykły pozer. Żadna filozofia harować po godzinach i jeszcze na boku dorabiać i oszczędzać. Każdy kogo znam i pracuje w UK czy gdzieś w EU i nie ma rodziny na utrzymaniu (taki niebieski ptak), dużo podróżuje.
Kiedyś poznałem w Warszawie prawdziwego obieżyświata, który podróżował nie mając pracy, żyjąc tylko dniem dzisiejszym, chwilą… nie przejmując się jutrem, gdzie będzie spał ani co będzie jadł.
Gość podróżował autostopami, zaciągał się na statki (lub na gapę) – nie samolotami – i przemierzył morza i oceany od Gdyni po Haiti, Mauritius aż po Alaskę – bez kasy. Tylko że on naprawdę pozytywnie myślał… Spełniał swe marzenia o podróżowaniu nie pracując, z założeniem, że nie przepracuje ani jednego dnia w życiu. Dziś był tu, jutro tam… a za tydzień gdzieś pośrodku oceanu w drodze na wyspy Wielkanocne.
A ten tu, to jakiś kit wciska z pozytywnym myśleniem, a za kulisami zapieprza jak mrówka.
Andrzeju, tak to w życiu bywa, że ludzie zawodzą. Ja zawiodłem Ciebie i muszę teraz z tym żyć. Jako pełnoetatowa mróweczka a także pozer po godzinach, dalej wierzę w prawo przyciągania i jego moc sprawczą. Nie wiem czy większym pozerstwem byłoby nie przyznanie się do ciężkiej pracy i kreowanie wizerunku pieniędzy spadających z nieba, bo je wyśniłem. Nigdy nie wizualizowalem rzeki mlekiem i miodem płynącej, sztabek złota itp. Ściągam szczęście, zdrowie, piękne relacje – i to sie dzieje. A na podróże zwyczajnie pracuję, bo lubię swoją pracę;) Cudownie byłoby spotkać człowieka, o którym piszesz, na pewno ma tysiące niezwykłych historii. U mnie znajdziesz raczej rzeczowe podejście do tematu, które może ułatwić innym ten pierwszy krok na drodze przygód 😉 jak by nie było – dziękuję za czas poświęcony na ten bardzo wyczerpujący komentarz, życzę cudownych podróży 😉Pozdrawiam 🙂
Hej Stolarewicz Ty po prostu jesteś inny, wyjątkowy odbiegający od normy i powiem więcej od zawsze taki byłeś odkąd Cie poznałem ale kiedyś nie wierzyłeś w swoją moc. Teraz po tylu latach trafiłem na Twojego bloga przy okazji szukając informacji an temat podróży do pewnego kraju i bardzo się ucieszyłem, jak bardzo rozwinąłeś skrzydła, nareszcie pokazujesz swoją moc i z niej korzystasz, brawo ja zawsze w Ciebie wierzyłem i dalej wierze. Maciek