Ostatnie 10 lat żyje tylko z jednym bagażem. Nienawidzę jak rzeczy materialne ograniczają moją wolność. Potrafię spakować całe swoje życie do jednego plecaka i je zmienić, Tak naprawdę mogę obudzić się któregoś dnia z pomysłem: a żeby rzucić tak to wszystko i przeprowadzić się tam, gdzie zawsze swieci słońce i są palmy, a pierwszym widokiem o poranku będzie błękit oceanu. Tym dla mnie jest moja wolność. Jest ona najważniejsza w moim życiu. Z biegiem lat zrozumialem, że do szczęścia nie potrzebuje drogich gadżetów, designerskich ciuchów, wypasionego samochodu. To wszystko oczywiście sprawia, że nasze życie staje się przyjemniejsze, ale jest to tylko powierzchowna przyjemność. Bo gwarantuję Wam, że mając 85 lat i leżąc na łożu śmierci nie będziecie myśleć o wspaniałym samochodzie, który kiedyś kupiliście, albo o dwudziestu parach designerskich butów, które nabyliście. Ale będziecie wspominać czas, który przeżywaliście w swoim ulubionym mieście. Noc kiedy się zakochaliście pod niebem pełnym gwiazd. I będziecie wspominać tych wszystkich wspaniałych ludzi, których spotkaliście na swej drodze. Będziecie wspominali te chwile, kiedy naprawdę czuliście, że żyjecie. I u kresu życia, te wspomnienia będą jedynym wartościowym dobytkiem, który posiadacie.
Życie tak szybko mija. Kiedyś wierzyłem w to, że mam bardzo dużo czasu na realizacje swoich planów, marzeń, na miłość, na doświadczenia. Jednak prawda jest taka, że zanim się obejrzymy to już będziemy na półmetku. I to wszystko, co wydarzyło się w naszym dotychczasowym życiu to – tak naprawdę – zbiór doświadczeń. One ukształtowały to, kim obecnie jesteśmy. I właśnie o te piękne momenty w życiu mi chodzi. O coś czego doświadczamy po raz pierwszy. Przeżywamy swoją pierwszą miłość, pierwszą podróż na inny kontynent, smak kuchni w ulubionym kraju. Powiem Wam szczerze, że tęsknie za tym magicznym czasem, kiedy wszystko wydawało mi się takie proste i piękne. Teraz rozumiem, że było takie, ponieważ doświadczałem tego po raz pierwszy w swoim życiu. Uwielbiam pierwsze razy, chciałbym żeby składało się z nich całe moje życie. Dopiero wtedy może być pełne. Jednak najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujemy. One przyjdą same.
Im jestem starszy, tym bardziej jestem przekonany, że liczą się proste rzeczy. Nie kasa, tylko miłość. Że każdy ranek to nowy początek. Że można porozmawiać bez ściem, tarcz i szóstych znaczeń i mówić dokładnie to, co myślimy. Że stary Merc, może dać tyle samo radochy co Ferrari. Że można siedzieć pod drzewem, pić tanie wino, jeść kurczaka palcami i być bardziej szczęśliwym i pełnym, niż jedząc śledzia zawiniętego w pączek, w ekskluzywnej skandynawskiej restauracji, gdzie na stolik czeka się trzy miesiące. Żyjemy w świecie, w którym pogrzeb jest ważniejszy od zmarłego, wesele jest ważniejsze od miłości, wygląd ważniejszy jest od intelektu. Żyjemy w kulturze opakowań, która gardzi zawartością.
Przez ostatnie lata szukałem spokoju. Myślałem, że to stan, w którym nie ma turbulencji ani strachu. Gdzie nigdy nie jest się za wysoko ani za nisko, a szczęście jest tylko pośrodku. Wreszcie zrozumiałem, że spokój nie polega na unikaniu pewnych rzeczy. Chodzi o to, by wybrać życie, w którym chce się żyć pomimo jego chaosu, i akceptując to wszystko, czuć spokój w sercu. Jednak najbardziej wartościowa nauka wynika z cierpienia. Strata uczy: jak kochać, jak doceniać, jak dbać. Strata pomaga zrozumieć co jest ważne, a co stanowi tylko blade tło. Strata przypomina o tym, że nic nie jest na zawsze. Strata daje aroganckim częściom naszych charakterów mocnego pstryczka w nos. Trudne chwile są również po to, by sprawdzić, kto przy nas zostanie.
Przeszedłem długą drogę, na której zrozumiałem, że nasze życie to nie tylko miłość, radość i szczęście, ale też strach, cierpienie i ból. Nie da się go uniknąć i każdy z nas, prędzej czy później, będzie musiał go doświadczyć. Najważniejszym jest zachowanie radości i siły życia mimo wszystko. Akceptacja tego co jest i odważne podążanie naprzód. A kiedy oglądam się za siebie, to tylko po to by przypomnieć sobie dawne zdarzenie i płynącą z niego naukę. Nie rozpaczam, nie rozdrapuję ran, rozumiem wszystko…idę! Dziś uzdrowiłem już swoje wspomnienia. Wybaczyłem, sobie i innym a zamiast buntu, pretensji i poczucia winy, czuję współczucie i miłość. Jestem wolny.
Główną inspiracją do napisania tego tekstu był film “Na śmierć i życie” z 2013 roku.
wspaniale się Ciebie czyta dużo tu mądrości i fajnie jest sobie to wziąć do siebie
pięknie 🙂
Podziwiam Ciebie i Twój styl życia oraz to co sobą reprezentujesz. Jesteś niesamowitym człowiekiem wiedziałam to już od pierwszego momentu jak się poznaliśmy w Warszawie. Życzę Ci wszystkiego czego pragniesz… czyli podróży do wszystkich krajów na świecie 🙂
myślę, że to jest prawda co tutaj piszesz, pamiętam moje pierwsze razy w życiu i za drugim razem to już nie smakuje tak samo brakuje tej całej magii
święta prawda
super pozdrawiam:)
DZIEKUJE ZE JESTES.
Ściskam cię mocno i życzę wielu pięknych chwil w twoim życiu.
Świetny artykuł! Twoje opisy miejsc są naprawdę inspirujące i pełne przydatnych informacji. Już planuję swoją następną podróż dzięki Tobie!
Czekam na więcej takich wpisów!