Hanoi jest stolicą i drugim pod względem wielkości (po Ho Chi Minh) miastem Wietnamu. Tu wszystko jest takie proste, zaczynając od budynków, a kończąc na życiu Wietnamczyków. Odwiedzając tę część Azji chciałem wzbogacić swoje życie o nowe doświadczenia. Nie zawsze wszystko musi pięknie wyglądać, aby się podobało. Hanoi jest mocno zaniedbany, ale za to ma swój niepowtarzalny urok. Jest w nim coś pociągającego, to wspaniałe miasto z duszą i charakterem. Nigdzie indziej na świecie nie smakowała mi tak bardzo miseczka smażonego ryżu zjedzona na roztrąbionej ulicy, siedząc na plastikowym krzesełku i popijając lokalnym piwkiem Bia Hoi. Czeka nas tutaj ogromny szok, szczególnie jeśli nigdy wcześniej nie odwiedziliśmy żadnego azjatyckiego kraju o tak niskim standardzie życia. Ciągłe bezsensowne trąbienie, strach przejścia na drugą stronę ulicy, zatłoczone chodniki i ulice, wszechobecny chaos to pierwszy po przylocie obraz Hanoi. Pomimo to podobało mi się w Wietnamie i to bardzo! Podobało, że nikt nie udaje kogoś innego, lepszego. Pomimo codziennej biedy i brudu dostrzegłem coś więcej, że ludzie tutaj nie poddają się – tylko dlatego – że mają ciężką sytuacje finansową. Oni są wojownikami i potrafią być szczęśliwi – tak po prostu.