Pierwsza rzecz to akceptacja.
Tego co jest, co było i co będzie. Pełna akceptacja tych wszystkich rzeczy, na które nie mamy wpływu. Akceptacja siebie, swoich niedoskonałości, swoich nieumień, strachów, lęków, błędów i cokolwiek tam sobie nie wymyślicie. Trzeba wiedzieć jedno: mamy do tego prawo. Mamy prawo do obwiniania się, tworzenia alternatywnych historii typu “mogłem zrobić więcej, zrobić inaczej”. Tu nawet nie chodzi o wybaczenie sobie. Nie ma czego wybaczać. Mamy prawo do bycia niedoskonałym i to trzeba sobie wbić do głowy raz na zawsze. To właśnie ten paradoks, bo to właśnie dzięki wszystkim mankamentom istnienia, dzięki tej kruchości życia, jesteśmy w stanie docenić te dobre strony. Nie ma dobra bez zła, nie ma szczęścia bez nieszczęścia. To jest odwiecznie sparowane i to co mam do zaproponowania to wyjście poza box plusa i minusa. Stanąć poza tym i bez oceniania obserwować. Czyste tu i teraz. Jeśli coś się wydarzy, pozwolić płynąć emocjom, rozmawiać ze sobą, obserwować swoją reakcję.
Druga rzecz to wdzięczność.
Za to tylko za co chcesz. Za wszystko co nas otacza, i co możemy uważać za nasze w chwili gdy żyjemy. Szczerze to nie mamy nic. Coś takiego jak “posiadanie” nie istnieje. Świat był miliardy lat zanim się pojawiliśmy i będzie miliardy lat po nas. Wypożyczamy to wszystko na chwilkę, na ułamek sekundy, który nazywamy życiem. Jaki jest zatem sens zazdroszczenia komuś czegokolwiek? Szczęścia nie można mieć, szczęśliwym nie można być. Trzeba skumać fakt, ze to my jesteśmy szczęściem, bo dano nam możliwość zajrzenia przez dziurkę od klucza na świat tak zróżnicowany, tak olbrzymi, że możemy z niego wypożyczać sobie na chwilkę każdą możliwą emocję. Tyle miejsc do zobaczenia, tyle ludzi do poznania, tyle książek do przeczytania, tyle muzyki do posłuchania, tyle filmów, tyle możliwości… ograniczają nas tylko prawa fizyki. Użyj wyobraźni.
Trzecia sprawa: to co powinieneś.
Każdy powinien umieć zrobić herbatkę i zawiązać buta. Każdy powinien znać smak pomarańczy. Każdy powinien obejrzeć film Braveheart. Każdy powinien przeczytać Władcę Pierścieni. Każdy powinien rozpoznać dźwięki Behomian Rhapsody zespołu Queen. Każdy powinien umieć jeździć na rowerze. A jak ktoś nie chce, nie może, nie ma możliwości? Oczywistości zamazują się wraz z rosnącą liczbą potencjalnych ofiar powinności. A może ja żyłem zanim pojawił się Queen? Może nie piję herbaty? Może nigdy nie miałem potrzeby jeżdżenia na rowerze? Może nie mam rąk, nóg, węchu, wzroku, słuchu… może mieszkam w buszu i nawet nie wiem czym jest TV a co dopiero Braveheart? Może wolę Metallike zamiast Queen? Gdzie jest ta granica pomiędzy człowiekiem, który powinien, a człowiekiem, który nie powinien czegoś wiedzieć, umieć, przeczytać, zobaczyć, doświadczyć. Kto o tym decyduje? My? Bo lubimy pomarańcze, Tolkiena i Mercurego? A może, ktoś za nas? Powinniśmy przeczytać Lalkę i czuć zażenowanie Izabelą Łęcką. Wiedzieć kto, dlaczego i w jakim utworze dał komuś czarną polewkę. Nie wiesz? Siadaj Jasiu – jedynka. Powinieneś wiedzieć takie rzeczy. Dlaczego na Jamajce, czy w Omanie nigdy nie słyszeli o Reducie Ordona? Aaa bo to takie nasze, regionalne, a jak regionalne tzn, że się powinno. Wiedza wiedzą ale prawda jest taka, że nikt nie wie wszystkiego a to co wiemy jest tak cholernie małym ułamkiem całej wszechwiedzy, że pomiędzy przecinkiem a jedynką u każdego z nas znajduje się niewyobrażalna liczba zer. Ale jaramy się tym strzępkiem, drobinką, pyłkiem wszechwiedzy jakbyśmy byli panami świata. Czy aby na pewno ten pyłek jest właściwy dla każdego? Nic nie powinieneś, ale możesz, masz możliwość. Akcja reakcja – obserwuj.
Czwarta sprawa: dialog wewnętrzny.
Jako ludzie popełniamy jeden drastyczny błąd, bo tak bardzo chcemy pomagać innym a często nie potrafimy porozmawiać ze sobą. Wierzymy we własne myśli. Gdybym zapytał Was o opisanie psa, kubka czy czegokolwiek innego to każdy opisze to inaczej. Każdemu słowu nadajemy ładunek emocjonalny. Dla jednych dom to oaza ciszy i spokoju a dla innych to cierpienie, ból i strach i teraz weź tu się z kimś dogadaj… Cały czas słyszymy swoje myśli, zastanawialiście się kiedyś kto tak naprawdę tam w głowie gada? Otóż każdy ma niezliczoną liczbę osobowości (ja syn, brat, mąż, ojciec, rowerzysta, specjalista od parzenia herbatek itd itp). Rozmawiaj (z) nimi świadomie. Myśl to nasz produkt i tak jak stołek nie jest stolarzem tak my nie jesteśmy swoją myślą. Zanim cokolwiek czy kogokolwiek osądzimy to zastanówmy się czy jesteśmy tego absolutnie pewni. Pozory mylą a myśli są jak małe dzieci… chwila nieuwagi i nie wiemy co się dzieje. Jak najczęściej zadajmy sobie pytanie “czy jestem tego absolutnie pewien?” po to aby bazować na faktach a nie na wytworach emocjonalnego chaosu myśli.
I najważniejsze: poza boxem nie ma bycia lepszym i gorszym, bo to nie istnieje, to wymyślił sobie zakompleksiony człowiek na chwilkę, aby poczuć się lepiej. Iluzja, ułuda szczęścia.
Inspiracja/źródło: Samuraj Grześ
Świetny tekst, mówiący prawdę o życiu, warto się zastosować do tych rad, bo na pewno okażą się przydatne
Rzeczywiście na tym hamaku bardzo szczęśliwie wyglądasz haha
btw podziwiam to jakie masz życie i jak pięknie potrafisz przekazywać swoje uczucia i emocje na tym blogu, jak czytałam tekst o “nasze myśli nasza przyszłość” to aż mnie ciarki przechodziły, jest moc. GRATULACJA jak to mówi Dżoanna ;-P
bardzo mądrze napisane
duza dawka inspiracji, dziekuje
W punkt. Świetnie napisane. Warto pamiętać, kiedy pogubimy się w codzienności.
brawo trafione w sedno, pozdrawiam